© W³adys³aw Bartoszewski
Warszawa 2006-2018
All rights reserved

Administracja serwisu:
Stowarzyszenie Pracowników, Wspó³pracowników i Przyjació³ Rozg³o¶ni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorañskiego

Stowarzyszenie RWE im. Jana Nowaka-Jeziorañskiego / www.wolnaeuropa.pl



Materia³y - zdjêcia, teksty, multimedia, elementy grafiki, zawarte na niniejszej stronie i jej podstronach chronione s± prawem autorskim (na mocy: Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).


Kategorie: Wszystkie | 1934 - Artyku³y | 1956 - 1959 | 1958 - Artyku³y | 1960 - Artyku³y | 1964 - Artyku³y | 1968 - Recenzje | 1970 - 1979 | 1970 - Recenzje | 1975 - Recenzje | 1980 - 1988 | 1980 - Pozosta³e teksty | 1980 - Recenzje | 1986 - Pozosta³e teksty | 1989 - Artyku³y i wywiady | 1990 - Artyku³y i wywiady | 1991 - Artyku³y i wywiady | 1992 - Artyku³y i wywiady | 1992 - Materia³y biograficzne | 1993 - Artyku³y i wywiady | 1994 - Artyku³y i wywiady | 1995 - Artyku³y i wywiady | 1995 - Kronika wydarzeñ | 1995 - Materia³y biograficzne | 1995 - Pozosta³e teksty | 1996 - Artyku³y i wywiady | 1996 - Materia³y biograficzne | 1997 - Artyku³y i wywiady | 1997 - Materia³y biograficzne | 1998 - Artyku³y i wywiady | 1999 - Artyku³y i wywiady | 2000 - Artyku³y i wywiady | 2000 - Pozosta³e teksty | 2001 - Artyku³y i wywiady | 2001 - Pozosta³e teksty | 2002 - Artyku³y i wywiady | 2002 - Materia³y biograficzne | 2002 - Pozosta³e teksty | 2003 - Artyku³y i wywiady | 2004 - Artyku³y i wywiady | 2004 - Pozosta³e teksty | 2004 - Recenzje | 2005 - Artyku³y i wywiady | 2005 - Kronika wydarzeñ | 2005 - Materia³y biograficzne | 2005 - Pozosta³e teksty | 2005 - Recenzje | 2006 - Artyku³y i wywiady | 2006 - Fotogaleria | 2006 - Kronika wydarzeñ | 2006 - Materia³y biograficzne | 2006 - Pozosta³e teksty | 2006 - Recenzje | 2007 - Artyku³y i wywiady | 2007 - Fotogaleria | 2007 - Kronika wydarzeñ | 2007 - Materia³y biograficzne | 2007 - PISMA WYBRANE t. I/II | 2007 - Pozosta³e teksty | 2007 - Recenzje | 2008 - Artyku³y i wywiady | 2008 - Fotogaleria | 2008 - Kronika wydarzeñ | 2008 - Recenzje | 2009 - Artyku³y i wywiady | 2009 - Fotogaleria | 2009 - Kronika wydarzeñ | 2009 - Recenzje | 2010 - Artyku³y i wywiady | 2010 - Fotogaleria | 2010 - Kronika wydarzeñ | 2010 - Pozosta³e teksty | 2010 - Recenzje | 2011 - Artyku³y i wywiady | 2011 - Fotogaleria | 2011 - Kronika wydarzeñ | 2011 - Pozosta³e teksty | 2011 - Recenzje | FOTOGALERIA ARCHIWALNA 1 | FOTOGALERIA ARCHIWALNA 2 | FOTOGALERIA ARCHIWALNA 3 | FOTOGALERIA ARCHIWALNA 4 | FOTOGALERIA ARCHIWALNA 5 | NOWE KSI¡¯KI | STRONA G£ÓWNA | Varia
RSS
czwartek, 18 pa¼dziernika 2007
W³adys³aw Bartoszewski w Salonie Pisarzy

 

“Gazeta Wyborcza” (“Sto³eczna”)

Nr ... / 26.03.2002 r.

W ¶rodê w Bibliotece Narodowej w Salonie Pisarzy spotka³ siê z czytelnikami prof. W³adys³aw Bartoszewski. A pisarz to niezwyk³y - jego bibliografia liczy 1246 pozycji.

W³adys³aw Bartoszewski oczarowa³ wczoraj swoj± publiczno¶æ. W krótkim wyst±pieniu opowiedzia³ o jubileuszu, o tym, co uwa¿a za najwiêkszy swój sukces, o zasadach, jakimi kieruje siê, pisz±c; o polityce i recepcie na szczê¶liwe ¿ycie.

W tym roku profesor obchodzi 80-lecie urodzin i zaszczyca swoj± osob± imprezê za imprez±. ¯artuje, ¿e to nieustaj±ce "uroczysto¶ci ku czci Kubusia Puchatka".

Dziêki bibliotece

- Spotkanie w Bibliotece Narodowej jest i wzruszaj±ce, i zabawne, bo to jest moja "wê¿sza ojczyzna". Ka¿dy ma w ¿yciu okresy trudne. Dla mnie takimi wcale nie by³y wiêzienia i obozy, ale wychodzenie z tego i znalezienie do tego stosunku. Najtrudniejszy by³ moment zwolnienia ze stalinowskich wiêzieñ. Wtedy, w 1955 r., maj±c 33 lata i nie wiedz±c, co ze sob± zrobiæ, zazna³em wielkiego serca ze strony bibliotekarzy. Dziêki ówczesnemu dyrektorowi Biblioteki Narodowej zosta³em pracownikiem Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich i zacz±³em normalne, godziwe ¿ycie.

Wówczas W³adys³aw Bartoszewski zacz±³ publikowaæ.

- Od pocz±tku bardzo interesowa³y mnie sprawy niemieckie i ¿ydowskie - wspomina. - By³ taki dowcip: "Uczennica szko³y podstawowej na pytanie: >Dlaczego kocham Zwi±zek Sowiecki?<, odpowiedzia³a z zaanga¿owaniem: - >Ja kocham Zwi±zek Radziecki, bo nikt go nie kocha<". Tak samo jest ze mn± - zaj±³em siê tymi trudnymi sprawami, bo nikt siê nimi nie chcia³ zajmowaæ.

¦wiadczê

Liczba publikacji profesora jest imponuj±ca.

- Nie wstydzê siê ani linijki. Ale taka liczba tekstów to jedynie obraz moich zamiarów. Moim prawdziwym osi±gniêciem jest oszukanie kilkadziesi±t razy cenzury, a prawdziwym sukcesem wypuszczenie z prowadzonego przeze mnie seminarium na KUL-u 35 magistrów.

Zasady, którymi W³adys³aw Bartoszewski kieruje siê w pisaniu, s± proste: pamiêtaæ o przesz³o¶ci, obserwowaæ pilnie tera¼niejszo¶æ i próbowaæ j± uczciwie dokumentowaæ. Zobowi±za³ siê mówiæ w imieniu tych, którzy z ró¿nych przyczyn nie mog±.

- By³e¶ ¶wiadkiem - ¶wiadcz! - to moja zasada i obsesja wrêcz - przyznaje. - Ale tak, by nie skrzywdziæ ¿yj±cych. Tak, pisanie o historii najnowszej jest nieustaj±cym tañcem brzucha. ¯yjê weso³o

- To nie jest sztuka d³ugo ¿yæ, bo nikt sam o tym nie decyduje - ¶mieje siê profesor. - Czasami cz³owiek przez w³asne postêpowanie ¿ycie sobie skraca, np. uprawiaj±c hulanki i swawole. Z tego punktu widzenia patrz±c, powinienem doliczyæ osiem lat przesiedzianych w obozach i wiêzieniach, dlatego ¿e ¿y³em wówczas bardzo moralnie - ¿adnych hulanek, skromne od¿ywianie, wczesne spanie i wstawanie.

Na pewno nauczy³ siê optymizmu.

- Ca³e ¿ycie by³em w±t³y. Jak by³em dzieckiem, to moja matka nie wychodzi³a ze mn± od lekarzy. I tak w±t³y jestem do dzi¶: sportów nie uprawiam; jem, co chcê; nie przejmujê siê nadmiernie, czym nie trzeba. Wed³ug starej zasady, ¿e optymi¶ci i pesymi¶ci ¿yj± identycznie d³ugo, tylko optymi¶ci du¿o weselej. Dlaczegó¿ mam ¿yæ smutniej? Nikt mi tego nie nakazuje, ¿adne prawo i ¿adna konstytucja. Postanowi³em ¿yæ weselej.

AGNIESZKA KOWALSKA

Prof. W³adys³aw Bartoszewski:

- wiêzieñ Auschwitz w latach 1940-41

- ¿o³nierz Armii Krajowej

- uczestnik Powstania Warszawskiego

- wiêziony w latach 1946-48 i 1949-54

- wspó³pracownik Rozg³o¶ni Polskiej Radia Wolna Europa

- sekretarz generalny Polskiego PEN Clubu

- wyk³adowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego

- cz³onek NSZZ "Solidarno¶æ", internowany w czasie stanu wojennego

- ambasador RP w Wiedniu

- dwukrotnie minister spraw zagranicznych RP

- senator RP

czwartek, 16 listopada 2006
17 cech porz±dnego cz³owieka (I)

 

„Gazeta Wyborcza” (Warszawa)

Nr 40, 16. – 17. 02. 2002 r.

Przeczytaj ten tekst, nie patrz±c na zakoñczenie, i odpowiedz, o kim mowa

W dyskusjach o PRL-u m³odzi nieprzejednani czêsto mówi±: Wszyscy siê umoczyli. A jak nie, to dlatego, ¿e nic nie robili. Kto nie obala³ ustroju si³±, ten niewiele ró¿ni siê od czerwonego. Oczywi¶cie tak nie jest i jest wielu ludzi, którzy ¶mia³o mog± wnukom pokazaæ swoje CV. Gdyby kto¶ w±tpi³, przygotowali¶my biogram naszego bohatera. Nazwijmy go XYZ.

1. Przede wszystkim - trzeba mieæ trochê szczê¶cia. Wychowanie w dzieciñstwie dostajemy od dobrego Pana Boga lub przypadku. Nasz XYZ mia³ szczê¶cie dorastania w zacnej, mieszczañskiej rodzinie. ¯adna Dulska i zak³amanie, tylko praca, uczciwo¶æ, dzieñ ¶wiêty ¶wiêciæ, czciæ ojca i matkê swoj±. Chodzi³ do bardzo dobrej szko³y. To znaczy nie takiej, gdzie nauczyciele byli z uczniami na "ty" i traktowali ulgowo. Nie - nauczyciele du¿o wiedzieli i jeszcze wiêcej wymagali. A dyrektor by³ takim dziwakiem, ¿e têpi³ donosicielstwo.

Ojciec by³ wysokim urzêdnikiem bankowym, ale do wszystkiego doszed³ "tymi rêcami". Najpierw by³ nieuczonym ch³opem, który wywêdrowa³ do miasta za chlebem. Doszed³ do tak wa¿nego stanowiska, ¿e posiada³ jedn± z czê¶ci klucza do skarbca Banku Polskiego. M³ody XYZ nie spa³ po nocach, marz±c o pozosta³ych czê¶ciach klucza, ale za to w dzieñ ojciec powtarza³ mu: "Jest mi obojêtne, sk±d kto pochodzi. Musi byæ uczciwy - i to wystarczy".

I to XYZ-owi wystarczy³o. Na ca³e ¿ycie.

2. Jest zatem zacny dom rodzinny. Czas na szczepienie. Niestety, w przypadku naszego bohatera szczepionki nie ma. Jest bowiem permanentnie chory na Polskê. Choæ nigdy nie popadnie w ob³êd patriotycznej tromtadracji czy syndromu Lucusia wypisuj±cego bojowe has³a na drzwiach toalety, to jednak choroba jest oczywista.

Zamachn±³ siê na ojczyznê brunatny bandyta? XYZ, jak tylko mo¿e, zaczyna knuæ przeciwko niemu w Armii Krajowej, choæ ca³y czas podkre¶la, ¿e nie nale¿y do odwa¿nych.

Zamachn±³ siê na ojczyznê czerwony bandyta? XYZ natychmiast, jak tylko mo¿e, zaczyna knuæ przeciwko niemu w 1945 w antysowieckiej organizacji NIE oraz w oddziale informacji i propagandy Delegatury Si³ Zbrojnych na Kraj.

Dorwa³ siê do w³adzy pacho³ek czerwonego bandyty? XYZ natychmiast, jak tylko mo¿e, zaczyna knuæ przeciwko niemu wszêdzie, gdzie tylko mo¿e. Wszêdzie i zawsze wpycha nogê w choæby ledwie wpó³otwarte drzwi. Pojawia siê w roku 1945 cieñ szansy na demokratyczne wybory? XYZ staje w szeregach partii ch³opskiej - bo innej legalnej i opozycyjnej partii nie by³o - i redaguje miko³ajczykowsk± "Gazetê Ludow±", jedyny sprzeciwiaj±cy siê komunistom dziennik w powojennej Polsce. Oczywi¶cie tytu³ ten cenzurowano, ograniczano, wreszcie ubito, a sam XYZ zap³aci³ wolno¶ci± za wolne dziennikarstwo.

3. Jak kto¶ tak siê stawia ca³e ¿ycie, to dostaje w ty³ek na ka¿dym zakrêcie. XYZ wie, ¿e trzeba umieæ p³aciæ za swoje. I to nie skre¶leniem z listy uprawnionych do wyjazdu na wczasy w Bu³garii. Nasz XYZ co poszala³ na wolno¶ci, to trafia³ za kraty. Zamykali go hitlerowcy, stalini¶ci i komuni¶ci z ludzk± twarz±. Siedzia³ w O¶wiêcimiu. W PRL po raz pierwszy od listopada 1946 do kwietnia 1948 - w³a¶nie za redagowanie wspomnianej "Gazety Ludowej" PSL-u i wspó³pracê z legaln± opozycj± polityczn±. Po raz drugi - od grudnia 1949 do sierpnia 1954, kiedy to zosta³ skazany na osiem lat za szpiegostwo, którym to mianem okre¶lano wówczas ka¿d± niemile przez w³adze widzian± dzia³alno¶æ. Wyrok uchylono w 1955 r. Siedzia³ te¿ po kilkana¶cie godzin za Gomu³ki, za Gierka i kilka miesiêcy za Jaruzelskiego.

Lata spêdzone w wiêzieniu nauczy³y go, co w ¿yciu jest naprawdê wa¿ne. Wspó³internowanych w Jaworzu, rozpaczaj±cych, ¿e ¶wiêta spêdzaj± bez rodziny, pouczy³ z u¶miechem: "Po raz dziewi±ty w ¿yciu spêdzam Bo¿e Narodzenie w wiêzieniu. Mo¿na to prze¿yæ i pozostaæ sob±. (...) Nie ¿yczê wam przede wszystkim, ¿eby¶my szybko wrócili do domu, choæ ka¿dy z nas by tego bardzo chcia³. ¯yczê wam, aby¶cie wrócili do domu w takiej kondycji, by móc waszym ¿onom, dzieciom i wszystkim waszym przyjacio³om spojrzeæ w oczy".

4. Imponuje jego postawa za kratami. Owszem, odmowa zeznañ, nieugiêto¶æ, a nawet hardo¶æ - na to staæ tylko bohaterów nie tylko w patriotycznej literaturze. Ale ¿eby znosiæ to ze spokojem i pogod± ducha? Powtarzaæ sobie: Mam ogromne szczê¶cie?

Trafia do O¶wiêcimia z numerem 4427. O ma³o nie umiera. Codziennie widzi ¶mieræ innych. Nie przeklina jednak swojego losu: "Moje my¶lenie sz³o w kierunku innym. Nie przela³em krwi. Mia³em szczê¶cie - jak czêsto w moim ¿yciu". Nie my¶li o zem¶cie, bo wie, ¿e zemsta nie jest zwyciêstwem. Jest pora¿k±.

5. To kolejna istotna cecha: jest asertywny po polsku. Czy go kto pyta, czy nie - zawsze w³adzy totalitaryzmów mówi: nie.

Nasz wirtualny XYZ od pocz±tku lat 60. pojawia siê na zebraniach dyskusyjnego Klubu Krzywego Ko³a. I choæ nigdy nie staje siê cz³onkiem Klubu, to jednak na tyle intensywnie knuje, ¿e w styczniu 1962 otrzymuje nagrodê Klubu przyznawan± "za zas³ugi dla kultury narodowej" - czym do dzi¶ siê szczyci. Jak by³o do przewidzenia - w kilka miesiêcy pó¼niej w³adze zakaza³y dzia³ania Klubu.

Bywa³o i gorzej. 1 pa¼dziernika 1970 do mieszkania XYZ-a na Mokotowie przysz³o a¿ osiemnastu smutnych panów. Rewizja trwa³a 27 godzin, a esbecy przekartkowali 15 tysiêcy ksi±¿ek! Do tego dosz³o wielogodzinne przes³uchanie pod zarzutem szpiegostwa. W tamtych czasach trudno wyobraziæ sobie powa¿niejsze oskar¿enie. Skoñczy³o siê na codziennych wezwaniach na SB, a potem nadszed³ Grudzieñ '70 i w³adza mia³a powa¿niejsze problemy ni¿ opozycyjni "gêgacze".

Ubocznym skutkiem by³ kolejny, kilkuletni zakaz wyjazdów zagranicznych oraz esbecka fa³szywka, ¿e XYZ kolaborowa³ z Niemcami. Wspomina: "Wdar³em siê podstêpem, machaj±c star± legitymacj± G³ównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, do generalnego prokuratora Czubiñskiego i za¿±da³em ¶ledztwa; mia³em prawo podpisywaæ czeki PEN Clubu, i skoro kto¶ sfa³szowa³ mój podpis, to mo¿e sfa³szowaæ dokumenty finansowe. Wkrótce ¶ledztwo umorzono »z powodu niewykrycia sprawcy«, ale fa³szywki siê te¿ skoñczy³y".

A co w latach 70.? W normie: XYZ porêcza za Miros³awa Chojeckiego (szefa podziemnego wydawnictwa NOWA aresztowanego pod kryminalnym zarzutem), wyk³ada na Lataj±cym Uniwersytecie, podpisuje protesty.

6. XYZ zawsze jest w opozycji wobec PRL. Ale nie czeka na powrót genera³a na bia³ym koniu ani nie obala ustroju, ¶piewaj±c "My, pierwsza brygada" przy jednoosobowym ognisku. Gdy w 1976 powstaje Polskie Porozumienie Niepodleg³o¶ciowe, niewielka, ale opiniotwórcza konspiracyjna grupa polityczna, która XYZ-owi zaproponowa³a wspó³pracê, ten najpierw d³ugo sprawdza³, czy aby konspiratorzy nie s± du¿ymi dzieæmi. "Nie chcia³ trafiæ do wiêzienia za bzdury" - opowiada³ Zdzis³aw Najder.

Jego zdrowy rozs±dek przydawa³ mu siê ca³e ¿ycie. Gdy pytano go, cz³owieka religijnego, czy brakuje mu inwokacji do Boga w nowej Konstytucji III RP, trze¼wo odpar³: "Pamiêtam, jak w 1947, w pierwszym Sejmie PRL, klub PPS opiera³ siê wprowadzeniu do roty przysiêgi poselskiej s³ów »Tak mi dopomó¿ Bóg«, natomiast klub PPR popar³ tê rotê. Bo co im by³a za ró¿nica? Jak siê patrzy na takie rzeczy za jednego ¿ycia, to cz³owiek uwa¿a, ¿e same sformu³owania, has³a nie znacz± wszystkiego".

Ci±g dalszy – czê¶æ II

17 cech porz±dnego cz³owieka (II)

 

„Gazeta Wyborcza” (Warszawa)

Nr 40, 16. – 17. 02. 2002 r.

7. Mówi±c serio: w przeciwieñstwie do tych, którzy stracili zdrowie, walcz±c z PRL-em w kolejkach do miêsnego i teraz domagaj± siê odszkodowania od niepodleg³ej Rzeczypospolitej, nasz XYZ faktycznie w PRL straci³ niema³o zdrowia i okazji do kariery. Czy zatem - gdy sta³ siê dygnitarzem - zacz±³ gnêbiæ swoich krzywdzicieli?

Nie, bo XYZ nie jest pamiêtliwy. Kiedy jako jeden z pierwszych dosta³ od Instytutu Pamiêci Narodowej akta, które zbiera³a na niego bezpieka, powiedzia³, ¿e chce poznaæ nazwiska donosicieli, ale nie zamierza tego rozg³aszaæ. Gdy ju¿ media powiedz±, o tym, ¿e on wie, to i "oni bêd± wiedzieli, ¿e swoje wiem".

8. Jednak XYZ ma dobr± pamiêæ. Mo¿na rzec - w miarê up³ywu czasu coraz lepiej pamiêta to, kto post±pi³ podle, a kto chwalebnie.

Pamiêæ o Powstaniu Warszawskim (by³ wtedy redaktorem naczelnym powstañczego biuletynu) sta³a siê jednym z jego powojennych dobrowolnych obowi±zków. Przypomnijmy, ¿e w³adze PRL wiedzê o Powstaniu potwornie zak³amywa³y.

Gdy tylko choæ czê¶ciowo mo¿na by³o zwróciæ powstañcom dobre imiê, w sierpniu 1957 na ³amach "Tygodnika Powszechnego" XYZ natychmiast uczciwie przypomina Powstanie. A gdy pojawia siê powie¶æ Romana Bratnego "Kolumbowie", przenikliwie pisze: ,,Czy to prawdziwy obraz, czy karykatura akowskiego pokolenia?". W 1979 cenzura tnie mu tekst o Sierpniu '44, bo w³adze uwa¿a³y, ¿e prawo do tradycji maj± jedynie komuni¶ci. Dlatego najs³ynniejsze dzie³o XYZ-a, fundamentalne dla historii okupacji i Powstania "1859 dni Warszawy" (1974) by³o, jak zauwa¿y³ prof. Aleksander Gieysztor, sp³aceniem d³ugu ¿ywych wobec poleg³ych.

9. XYZ zawsze rozrabia³ jak góral na weselu. Kiedy w latach 60. w³adze skazywa³y na wiêzienie za samo pisanie do paryskiej "Kultury", nasz XYZ zorganizowa³ wrêcz pocztê kuriersk± Warszawa - Maisons-Laffitte. A Giedroyc nawet nie wiedzia³, ¿e wszystkie teksty Kisiela - w tym s³ynna, znienawidzona przez Gomu³kê, powie¶æ "Widziane z góry" - dociera³y do niego za pomoc± owej poczty.

Raz Jan Józef Lipski napomkn±³: "W³adys³aw Bieñkowski chcia³by co¶ wydaæ w »Kulturze«...". - "Przecie¿ ja nie mam kontaktu z »Kultur±«" - odpowiedzia³ XYZ. Ale maszynopis wzi±³ i kilka tygodni pó¼niej ukaza³y siê w Pary¿u "Motory i hamulce socjalizmu". By³a to sensacja - niedawny bliski wspó³pracownik Gomu³ki, nadal mieszkaj±cy w Warszawie, krytykuje swoich by³ych towarzyszy.

XYZ lubi podkre¶laæ, jaki to z niego typowy intelektualista. Tyle, ¿e gdy UB aresztowa³o go w Krakowie, potrafi³ w samochodzie napisaæ kartkê do przyjaciela i wyrzuciæ j± ko³o poczty. I kartka dosz³a!

Tak, mo¿e i jest z niego intelektualista, ale nie w potocznym rozumieniu cz³owieka z g³ow± w chmurach, który wywraca siê o w³asne kapcie. Mo¿e to i dobrze, ¿e mimo rozlicznych talentów nigdy nie zagra³ w teatrze. Hamlet w jego wykonaniu, zamiast snuæ monologi, wyci±³by w pieñ wrogów.

10. XYZ jest cz³owiekiem bardzo dowcipnym, choæ niektórzy mawiaj± te¿, ¿e ma po prostu niewyparzony jêzor. Na pytanie, co s±dzi o desygnowanym na premiera W³odzimierzu Cimoszewiczu, odpowiedzia³: "Jest przystojny". Albo: "Kilka miesiêcy temu Marian Pi³ka spyta³ mnie: Dlaczego pan nie jest z nami, w ZChN? - A czy nie wystarczy, ¿e pan tam jest? - odpowiedzia³em".

Gdy na pro¶bê prezydenta Wa³êsy zasiad³ w rz±dzie SLD-PSL, zapytano go: "By³ pan cz³onkiem PSL po 1945; czy zosta³a panu jaka¶ sympatia do tej partii?". "Do PSL Miko³ajczyka? Oczywi¶cie!" - odpowiedzia³ natychmiast.

11. W³a¶nie na przyk³adzie tej zalety ³atwiej mo¿na dostrzec jego wady. Choæby gadulstwo, które bywa przyczyn± wielu gaf. Jak na szefa dyplomacji - za wielu.

Pierwsz± paln±³ ju¿ w kilka dni po zostaniu ministrem w rz±dzie Oleksego. Ujawni³ wówczas, ¿e Polska sprzeda Iranowi - bêd±cemu na czarnej li¶cie krajów popieraj±cych terroryzm - czo³gi. Nowy rz±d - powiedzia³ - "sfinalizuje decyzje rz±du Waldemara Pawlaka, aby skoñczyæ z takimi transakcjami".

Beszta³ demokratê Clintona za miêkko¶æ wobec Rosji: "Dotychczasowy postêp w stosunkach z Rosj± zosta³ dokonany za prezydentury Republikanów, Nixona, Reagana i Busha. Twardy, wyra¼ny jêzyk - oto czego nam potrzeba".

Jeszcze ³atwiej przychodzi³o mu dezawuowanie kolegów z w³asnego rz±du. XYZ podwa¿y³ oficjalne stanowisko premiera w sprawie terminu przyst±pienia do UE, daj±c do zrozumienia, ¿e nie musi to byæ wcale rok 2003. Nastêpnie wyzna³ polskim dziennikarzom, ¿e do Brukseli przyjecha³ "w ¶cis³ej konspiracji" i "poza programem", aby dowiedzieæ siê, co mo¿e czekaæ Polskê w najbli¿szym czasie. By³a to chyba pierwsza konspiracyjna konferencja prasowa.

Podczas kolejnego konfliktu Wa³êsy z Oleksym, pytany o stanowisko, powiedzia³: "A ja nic nie uwa¿am, ja siê przygl±dam", jakby posada ministra by³a lo¿± w teatrze.

Najs³ynniejsza wpadka tyczy³a Oleksego po oskar¿eniu go o szpiegostwo na rzecz Rosji. XYZ powiedzia³: "Je¶li piêciu ludzi dostanie po 25 lat, to bêdzie w porz±dku, ale je¶li nic siê nie stanie, to w oczach zagranicy mo¿emy po¿egnaæ siê z wizerunkiem cywilizowanego kraju, pañstwa prawa".

Osobliwy wyznacznik cywilizowanego kraju, zw³aszcza w ustach wiê¼nia O¶wiêcimia i komunistycznych kazamatów.

12. Gdy jednak za mielenie ozorem mo¿na by³o siebie lub innych wys³aæ za kraty, XYZ milcza³ jak grób. Najpiêkniej widaæ to na przyk³adzie 25-letniej (!!!) wspó³pracy z Radiem Wolna Europa. Prowadzi³ tam wa¿ne cykle: "Za kulisami", "Ludzie UB", "Narodziny PAX-u" czy "Metody i praktyki Bezpieki w pierwszych latach dwudziestolecia", które wielokrotnie potem wydawano w drugim obiegu jako anonimowego autora "Dzieje Bezpieki... w 40-leciu". I przy tym zaanga¿owaniu w RWE nazwisko autora znali tylko Tadeusz ¯enczykowski, Jan Nowak-Jeziorañski i amerykañski dyrektor. Ba, gdy XYZ by³ przejazdem za granic± i dziennikarze RWE próbowali co¶ od niego wyci±gn±æ, udawa³ g³upiego: "Z Woln± Europ± to ja nie wspó³pracujê".

Ci±g dalszy – czê¶æ III

17 cech porz±dnego cz³owieka (III)

 

„Gazeta Wyborcza” (Warszawa)

Nr 40, 16. – 17. 02. 2002 r.

13. W ¶wiecie umoralniaj±cych bajek nie do pomy¶lenia by³oby, aby kto¶ z tak kryszta³owym charakterem mia³ w¶ród pobratymców choæ jednego wroga. Ale w polskiej rzeczywisto¶ci s± prawdziwi Polacy. Od Ryszardów Bendera i Filipskiego, przez Waldemara Pawlaka, po Zygmunta Wrzodaka.

Dziêki temu XYZ mo¿e s³u¿yæ za wykrywacz prawdziwych Polaków: poznaæ ich po tym, ¿e mog± znie¶æ wiele, ale nie sukces rodaka za granic±.

Gdy dostawa³ nagrodê od biskupa Essen, grupa profesorów z KUL napisa³a, ¿e, po pierwsze, XYZ nie ma kwalifikacji moralnych. Po drugie, ludzi z kwalifikacjami do nagrody na KUL-u jest na pêczki.

Prawdziwy Polak umie te¿ z bezlitosn± logik± rzuciæ snop ¶wiat³a na prawdziwy ¿yciorys XYZ-a. Senator Stanis³aw Ceberek: "Czy XYZ zosta³ wypuszczony z obozu koncentracyjnego Auschwitz za podpisanie wspó³pracy z gestapo, czy innymi niemieckimi s³u¿bami specjalnymi?".

Z kolei Krakowski Klub "Gazety Polskiej" wyst±pi³ do prokuratury o wszczêcie postêpowania wobec XYZ-a za "obrazê narodu polskiego", tzn. za zdanie: "Dzisiejsi studenci za 10-15 lat bêd± pos³ami, ministrami, i to oni bêd± okre¶laæ ¿ycie polskie, a nie ciemnota gdzie¶ na zapad³ej prowincji, która opowiada g³upstwa, a dobrze czytaæ i pisaæ nie umie".

XYZ-a poniós³ tu optymizm. Za 10-15 lat w w¶ród pos³ów i ministrów nie zabraknie ciemnoty, która... i tak dalej.

Trze¼wo st±paj±cy po ojczystej glebie Waldemar Pawlak umiejêtnie oddzieli³ ziarno od plew: "S³ucha³em wyst±pienia z nasuwaj±cymi siê w±tpliwo¶ciami - czy pan minister wyst±pi³ jako polski minister, czy jako ekspert Unii Europejskiej i NATO".

Ryszard Ulicki nie bawi³ siê w takie zawi³o¶ci dyplomatyczne i po robociarsku wygarn±³, co my¶li o wypowiedzi szefa polskiej dyplomacji, ¿e boleje nad losem Niemców, którzy utracili strony ojczyste za Odr± i Nys±: "Minister pu¶ci³ smrodliwego b±ka. W sprawach narodu nie wolno pierdzieæ. Przekonanie, ¿e musimy wej¶æ do Europy przez Bramê Brandenbursk± na kolanach, jest b³êdne".

Co o XYZ pisz± w fabryce Ursus, pisaæ nie mo¿emy, bo kibole Legii zarzuc± nam plagiat.

14. Nasz bohater przyjació³ szuka³ zawsze w¶ród m±drych i uczciwych, a nie g³upich i ³obuzów. Ten towarzyski maksymalizm moralny w PRL by³ - jakby powiedzia³a pani socjolog Jadwiga Staniszkis - dysfunkcyjny. Wówczas nawet za winy odleg³ych znajomych p³aci³o siê w³asn± skór±. Ale oto przed nami rocznik "Tygodnika Powszechnego" z 1946. XYZ napisa³ tam polemikê w sprawie wyroków ¶mierci wydawanych przez s±dy podziemne. Nastêpny jego tekst ukaza³ siê dopiero w roku 1957. Potem przez wiele lat pisywa³ regularnie, z kolejn± przerw± na prze³omie lat 1981/82. Bo mia³ taki kaprys, ¿e wspó³pracowa³ z "Tygodnikiem" tylko wtedy, gdy akurat nie siedzia³ w wiêzieniu.

XYZ z w³a¶ciwym sobie dowcipem tak t³umaczy swoje zwi±zki z krakowsk± redakcj±: innym ubecja grozi³a usuniêciem z pañstwowej posady, a "mnie nie by³o sk±d wyrzuciæ, bo trudno wyobraziæ sobie, jak SB nak³ania Jerzego Turowicza, ¿eby pozby³ siê mnie z "Tygodnika<<".

15. Jak po przej¶ciu wojny, O¶wiêcimia, Powstania Warszawskiego ¿yæ bez nienawi¶ci do Niemców?

XYZ: "Pierwszych Niemców pozna³em jako za³ogê O¶wiêcimia. Zaraz po przyje¼dzie wyci±gnêli jednego z nas, nauczyciela z Warszawy. Bili go, katowali, upad³ ca³y zakrwawiony. W moim domu nikt mnie nigdy nie uderzy³ i pierwszy raz w ¿yciu widzia³em bitego cz³owieka. Sta³o nas wtedy na tym placu w O¶wiêcimiu piêæ tysiêcy mê¿czyzn i przypatrywali¶my siê temu. Nikt z nas nie zareagowa³. S± tacy, którzy prze¿yli wojnê i lubi± opowiadaæ, tak jak Andrzej Szczypiorski, ¿e poznawali wtedy przyzwoitych Niemców. Ja pozna³em samych koszmarnych".

Mimo takich do¶wiadczeñ XYZ wiedzia³, ¿e w Niemcach nale¿y dostrzegaæ ludzi, nie wrogów. A ju¿ na pewno po li¶cie biskupów polskich ("Przebaczamy i prosimy o przebaczenie") nie mo¿na by³o trwaæ w rutynowej nienawi¶ci. "Odwo³anie siê do inspiracji chrze¶cijañskiej by³o wtedy jedynym sposobem zmiany nastawienia spo³eczeñstwa do Niemców. Nawet po latach prawdziwe pojednanie bez listu by³oby niemo¿liwe".

Nic wiêc dziwnego, ¿e gdy zjawi³ siê w Niemczech, kanclerz Kohl krzycza³ do fotoreporterów: "Zróbcie nam ³adne zdjêcie, bo to mój dobry przyjaciel!".

16. A¿ boimy siê przedstawiæ stosunek XYZ-a do postkomunistów, bo wtedy przedwcze¶nie wyda siê, ¿e nasz± zagadkow± postaci± jest Antoni Macierewicz.

Kiedy prezydentem zosta³ Aleksander Kwa¶niewski, XYZ, wówczas minister spraw zagranicznych, demonstracyjnie poda³ siê do dymisji, chocia¿ nowy prezydent tego nie chcia³.

- To by³a jedna z najs³uszniejszych decyzji w moim ¿yciu - powiedzia³. - On [prezydent] mi powiedzia³, ¿e moje odej¶cie jest niezgodne z polsk± racj± stanu. Odpowiedzia³em, ¿e niezgodne z polsk± racj± stanu by³o to, ¿e on kandydowa³.

Czy XYZ nie pomyli³ przypadkiem Kwa¶niewskiego z Tymiñskim?

XYZ obdarzony jest w³a¶ciwo¶ciami profetycznymi. Odszed³ ze stanowiska, bo "wiedzia³em, jaka bêdzie przysz³o¶æ MSZ". Przysz³o¶æ oczywi¶cie koszmarna: "Je¶li patrzy siê wiêc, kto jedzie na placówki do tych krajów [nale¿±cych do NATO], ¿e s± to tak¿e i ³apsy notowane przez policjê polityczn± w tych krajach...".

Dziennikarka przeprowadzaj±ca rozmowê upewnia siê, czy dobrze us³ysza³a, czy naprawdê kto¶, kto jeszcze kilka tygodni temu by³ ministrem spraw zagranicznych, nazywa nowych ambasadorów w³asnej ojczyzny "³apsami". XYZ nie wycofuje siê z tego sformu³owania. Czy wiêc, pyta dziennikarka, XYZ uwa¿a, ¿e Polski z tego powodu nie przyjm± do NATO?

- Nie mówiê, ¿e nie przyjm±, ale mog± byæ z tym trudno¶ci, bo zachodni ¶wiat nie ¶cierpi, gdy politykê zagraniczn± prowadziæ bêd± Jaskiernia czy Oleksy.

Dziennikarka przytomnie zauwa¿a, ¿e ¿aden z nich nie prowadzi polityki zagranicznej.

- Na szczê¶cie - na razie nie, bo nie uda³o siê jednego z nich wys³aæ na ambasadora. Ale s± gorsi.

- Dlaczego panu ³atwiej przychodzi rozmawiaæ z Niemcami ni¿ z polskimi postkomunistami?

- Je¶li, tak jak w RFN przez 30 lat, bêd± siê kajaæ, przezwyciê¿aæ, jak potêpi± tamt± partiê, jak min± dwa pokolenia, jak bêdê widzia³ olbrzymi± pracê wychowawcz± uniemo¿liwiaj±c± powrót totalitaryzmu - wtedy bêdê patrzeæ inaczej.

- A w którym roku biskupi polscy powiedzieli: "Przebaczamy i prosimy o przebaczenie"?

- 20 lat po wojnie.

To gdzie te dwa pokolenia? A kiedy pan zacz±³ inaczej patrzeæ na Niemców? Ile lat po wojnie?

- Na Niemców? Ja i na Polaków patrzê ró¿nie. Liczni moi przyjaciele to byli cz³onkowie PZPR. To najlepszy dowód, ¿e ja nie patrzê w sposób zaciek³y.

No tak, jeste¶my w domu. To nie Antoni Macierewicz, prêdzej Lech Wa³êsa, który zawsze umie wmówiæ, ¿e powiedzia³ co innego, ni¿ powiedzia³. I ¿e zawsze wszystko przewidzia³ na rok z góry. Dla porz±dku przypomnijmy tylko, ¿e polityka zagraniczna pod rz±dami SLD nie zakoñczy³a siê katastrof±, z przyjêciem Polski do NATO te¿ jako¶ posz³o, a prezydent Kwa¶niewski widaæ nieszczególnie siê skompromitowa³, skoro bez k³opotów wygra³ drug± kadencjê.

- A mo¿e, panie profesorze, pan jest bardzo porywczy w s±dach?

- Nie, ja jestem bardzo wytrwa³y w s±dach. Jestem porywczy tylko w ich ekspresji.

Ci±g dalszy – czê¶æ IV

17 cech porz±dnego cz³owieka (IV)

 

„Gazeta Wyborcza” (Warszawa)

Nr 40, 16. – 17. 02. 2002 r.

17. Je¶li kto¶ jeszcze ma w±tpliwo¶ci, kim jest XYZ, to za chwilkê pojmie wszystko. Polaków pracowitych, odwa¿nych, patriotycznych, dyskretnych, a nawet pozbawionych brzydkiego uczucia nienawi¶ci - by³o i jest na szczê¶cie wielu. On jednak w latach okupacji potrafi³ robiæ rzeczy, na które decydowali siê naprawdê nieliczni.

O atmosferze, jaka wówczas panowa³a w niektórych ¶rodowiskach polskiego spo³eczeñstwa, pisze siê ostatnio wiele. Zag³ada ¯ydów nie wszystkich martwi³a, nieliczni decydowali siê pomóc zagro¿onym. Nasz bohater unika jednak zdecydowanego potêpiania Polaków za tamten czas. Ma powody - nawet niektóre sztandarowe postacie obozu narodowego potrafi³y wyj¶æ poza swój standard my¶lenia. Tak by³o z Zofi± Kossak-Szczuck±. To ona jest autork± s³ynnej ulotki z 1942 roku, w której, upieraj±c siê, ¿e ¯ydzi s± "politycznymi, gospodarczymi i ideowymi wrogami Polski", z pasj± protestowa³a przeciw Zag³adzie i wzywa³a do pomocy zagro¿onym. A nasz XYZ by³ pod jej wielkim wp³ywem. Wp³yw Zofii Kossak by³ jedn± z przyczyn, dla których zaanga¿owa³ siê w 1942 w powstanie ¯egoty - Rady Pomocy ¯ydom. To jeszcze jedno z wielkich osi±gniêæ polskiego pañstwa podziemnego - w czasach, gdy Polakom za najmniejszy przejaw pomocy ¯ydom grozi ¶mieræ, przy Delegaturze Rz±du RP na Kraj powstaje tajna organizacja spo³eczna. To ona pomaga materialnie, zapewnia schronienie i dostarcza fa³szywe dokumenty ¯ydom pozostaj±cym poza gettem. To ona po¶redniczy w przerzucie na Zachód dokumentów i relacji opisuj±cych Szoah. To ona wreszcie aktywnie pomaga tym, którym z getta udaje siê uciec. Dzi¶ nie ulega w±tpliwo¶ci, ¿e bez ¯egoty Zag³ada by³aby jeszcze bardziej skuteczna.

Dla podej¶cia XYZ-a do stosunków z ¯ydami wa¿ny by³ niew±tpliwie dom rodzinny. "Wyrasta³em na granicy polskiej i ¿ydowskiej czê¶ci miasta. Jedyny goj w¶ród dzieci - uczy³em siê, jak byæ mniejszo¶ci±. Nauczy³em siê jidysz. Ale dopiero w czasie wojny dowiadywa³em siê, kto z przyjació³, którzy przychodzili do rodziców, by³ ¯ydem".

Do¶wiadczenie Holocaustu zawa¿y³o na dalszych losach XYZ-a.

Zaraz po wojnie - nim jeszcze go aresztowano - próbowa³ wyja¶niæ niektóre zabójstwa dokonane przez Polaków na znanych Polakach ¿ydowskiego pochodzenia (oficera AK Ludwika Widerszala, wydanie Niemcom prof. Marcelego Handelsmana, który potem zgin±³ w obozie).

Równocze¶nie za³o¿y³ z Adolfem Bermanem, ¿ydowskim dzia³aczem konspiracyjnym okresu wojny, Ligê do Walki z Rasizmem. I choæ szybko zauwa¿yli, ¿e w³adzom zale¿y raczej na walce z rasizmem w USA, to jednak mia³o to wa¿ny wp³yw na biografiê XYZ-a. To Berman, korzystaj±c ze swoich koneksji, wyci±gn±³ go z wiêzienia w 1948 roku. Dlatego dzi¶ na zarzuty "¯ydzi wydawali nas Sowietom" spokojnie odpowiada: "Mnie nie wydawali, mnie wykupywali".

We wszystkich nastêpnych latach by³ równie zaanga¿owany w sprawy polsko-¿ydowskie. Pisa³ o powstaniu w getcie, ju¿ w latach 60. nawi±za³ kontakty z historykami z Izraela, tam pojecha³ w swoj± pierwsz± podró¿ zagraniczn± po wojnie (odebraæ medal "Sprawiedliwy w¶ród Narodów ¦wiata"). Ksi±¿ka "Ten jest z ojczyzny mojej - Polacy z pomoc± ¯ydom 1939-1945" (1967), w której wspólnie z Zofi± Lewinówn± umie¶ci³ setki relacji z Zag³ady, sta³a siê wydarzeniem nie tylko ksi±¿kowym.

Kiedy wiêc XYZ zosta³ ministrem spraw zagranicznych, a by³ ju¿ równocze¶nie honorowym obywatelem Izraela, jeden z jego izraelskich przyjació³ powiedzia³: "Nad Jordanem zdarzaj± siê cuda. Izrael nie istnieje jeszcze 50 lat, a ju¿ ma naraz dwóch ministrów zagranicznych".

Jeszcze lepszym przyk³adem bezinteresownej przyzwoito¶ci jest rok 1974, gdy XYZ zacz±³ siê domagaæ uwolnienia z wiêzienia Stefana Niesio³owskiego oraz braci Andrzeja i Benedykta Czumów z obcej zapewne XYZ-owi politycznie organizacji Ruch.

Wspomnienia naszego bohatera (nadmiernie lakoniczne, bo powsta³y jeszcze za komuny i o wielu sprawach lepiej by³o milczeæ) nosz± tytu³, który szybko zyska³ samodzieln± s³awê: "Warto byæ przyzwoitym".

"Gdy sprowadzimy okre¶lenie »warto« do pieniêdzy, to mo¿na siê zastanawiaæ, co warto. Tak siê zastanawia cz³owiek, który zaci±ga kredyt bankowy albo wchodzi w biznes. Ale je¿eli przyj±æ, ¿e s³owo »warto« jest pochodne od s³owa »warto¶æ«, to jeste¶my bli¿ej tego my¶lenia, które na najwy¿szym piêtrze reprezentuje powszechnie ceniony Karol Wojty³a, stale przypominaj±c o hierarchii warto¶ci. Nie jestem ani filozofem, ani teologiem. Nie mam gotowych odpowiedzi. Jestem zwyk³ym cz³owiekiem, lecz staram siê my¶leæ! A mo¿e w pewnym momencie, kiedy siê nie jest ju¿ w m³odym czy ¶rednim wieku, chodzi o to, ¿eby spogl±daæ na siebie w lustro bez obrzydzenia? To te¿ mo¿e byæ warto¶æ, z któr± siê koñczy wêdrówkê ziemsk±. Warto¶æ, któr± respektuj± cz³onkowie rodziny, znajomi, przyjaciele, nawet obcy ludzie! No wiêc... warto".

Dobrze napisane. Ale do nas jeszcze bardziej przemawiaj± w przypadku tej biografii s³owa innego wielkiego Polaka, Antoniego S³onimskiego (notabene - przyjaciela XYZ-a): "Jak nie wiesz, jak siê zachowaæ - na wszelki wypadek zachowaj siê przyzwoicie".

XYZ mia³ tysi±ce chwil takich, w których nie zachowywa³ siê jak Bogus³aw Linda ³amane przez James Bond. Setki takich, w których wrêcz z za³o¿enia nie chcia³ byæ bohaterem. Ba, dziesi±tki takich, w których pope³nia³ gafy, niezrêczno¶ci czy nawet o¶le b³êdy. A jednak ma taki ¿yciorys, przy którym Koh-I-Noor, najczystszy diament ¶wiata, jest tylko zwyk³ym kamykiem.

Mo¿e w³a¶nie dlatego, i¿ nigdy nie udawa³, ¿e jest nieomylny - na wszelki wypadek zawsze pamiêta³, co wypada, a czego nie.

Naliczyli¶my siedemna¶cie cech XYZ-a. Na pewno wiele pominêli¶my. Jego biografi± mo¿na by obdzieliæ jakie¶ trzydzie¶ci sze¶æ osób. Ale w jednym zbiorze wystêpuj± tylko w jednym cz³owieku. Panu Profesorowi W³adys³awowi Bartoszewskiemu ¿yczymy wszystkiego najlepszego z okazji 80. rocznicy urodzin!

Witold Bere¶

Jerzy Skoczylas

Cz³owiek co lubi ludzi - 80-lecie W³adys³awa Bartoszewskiego

 

Gazeta Wyborcza (Warszawa)

Nr 41, 18. 02. 2002 r.

Je¶li kto¶ teraz biada, ¿e mu siê autorytety za³ama³y, to mówiê: - A W³adys³aw Bartoszewski? Wówczas zazwyczaj pada odpowied¼, ¿e to zupe³nie co¶ innego - tak charakteryzowa³ postaæ jubilata abp Józef ¯yciñski

Tort na 80-lecie urodzin W³adys³awa Bartoszewskiego na Zamku Królewskim zosta³ podzielony na 300 kawa³ków. Tyle osób przysz³o w sobotê, by ¶wiêtowaæ urodziny oraz 60-lecie s³u¿by publicznej dwukrotnego ministra spraw zagranicznych, ¿o³nierza AK, dzia³acza podziemnej ¯egoty - Rady Pomocy ¯ydom, wiê¼nia stalinowskiego, internowanego w stanie wojennym i historyka.

Niemal w komplecie stawi³ siê by³y rz±d z premierem Jerzym Buzkiem na czele, pojawili siê liczni reprezentanci duchowieñstwa, korpusu dyplomatycznego i historycy. Depesze gratulacyjne nades³ali papie¿ Jan Pawe³ II, prezydent Niemiec Johannes Rau i laureatka Nagrody Nobla Wis³awa Szymborska.

Arcybiskup ¯yciñski przypomnia³ s³owa kardyna³a Stefana Wyszyñskiego skierowane do Bartoszewskiego: "dziêkujê za podjêty trud zarejestrowania warto¶ci duchowych rodz±cych siê z tego, co boli". - W³adys³aw Bartoszewski przez ca³e ¿ycie za cenê bólu dawa³ ¶wiadectwo wierno¶ci - podkre¶la³ abp. ¯yciñski. Wspomina³, ¿e gorzkie chwile Bartoszewski prze¿ywa³ nie tylko za czasów ustroju totalitarnego: - Nie wiem, czy kto¶ drugi musia³ siê t³umaczyæ, dlaczego ¿ywy wyszed³ z O¶wiêcimia, a od W³adys³awa Bartoszewskiego ¿±dano tego typu o¶wiadczenia w Sejmie III RP, w wolnej Polsce - mówi³.

Przypomina³ równie¿ godn± ubolewania reakcjê - jak zaznaczy³ - marginesu ¶rodowisk katolickich na nagrodê dla Bartoszewskiego przyznan± mu przez biskupa z Essen (wówczas z protestem wyst±pi³a czê¶æ duchowieñstwa oraz profesorów KUL na czele z prof. Ryszardem Benderem).

- Je¶li kto¶ nadal szuka ciemnych kart w ¿yciorysie prof. Bartoszewskiego, to chcê zwróciæ uwagê, ¿e swoj± karierê polityczn± rozpoczyna³ w mrocznych latach 80., wówczas to (tu arcybiskup dramatycznie zawiesi³ g³os) zosta³ wybrany na starostê uwiêzionych w Jaworzu. Owszem, mo¿e siê t³umaczyæ, ¿e zosta³ wybrany, ale wszyscy wiemy, jakie to wówczas by³y wybory - koñczy³ arcybiskup ¯yciñski po¶ród ¶miechu sali.

Bartoszewskiemu za "piêkne i twórcze ¿ycie" dziêkowali ambasadorowie Izraela Szewach Weiss (Bartoszewski jest odznaczony medalem "Sprawiedliwi w¶ród Narodów ¦wiata" i otrzyma³ honorowe obywatelstwo Izraela) oraz Niemiec Frank Elbe. Ten ostatni podkre¶la³ rolê Bartoszewskiego w dziele zbli¿enia Polski i Niemiec. Przypomnia³ jego wyst±pienie w Bundestagu w 1995 w pó³wiecze zakoñczenia wojny: "Musimy nadrobiæ stracony czas przez wojny, podzia³y, nieufno¶æ". - Pana postaæ na zawsze pozostanie w dziejach polityki ¶wiatowej - stwierdzi³.

Sam jubilat po dwugodzinnych mowach i laudacjach, gdy stan±³ przy mikrofonie, spojrza³ z wyrzutem na salê i stwierdzi³: - A mówi± o mnie, ¿e jestem gadatliwy. W takich chwilach mówi siê, ¿e temat nie zosta³ wyczerpany, ale s³uchacze s± wyczerpani. Ja jednak nie jestem wyczerpany, bo osiemdziesi±tkê obchodzi siê raz w ¿yciu. Profesor powiedzia³, ¿e za wszystko to, co da³ ludziom, otrzyma³ od nich dziesiêæ razy wiêcej. - Có¿, jestem nieuleczalnie chory, po prostu bardzo lubiê ludzi - stwierdzi³. - Nie nale¿a³em do zwi±zków kombatanckich, ale kiedy¶ potrzebowa³em opinii o pobycie w O¶wiêcimiu, wiêc zwróci³em siê do wspó³towarzyszy z niewoli. Jeden z nich napisa³ tak: "Podtrzymywa³ nas na duchu, bo bez przerwy opowiada³ jakie¶ historie i by³o nam weso³o". Ludzie! Weso³o w O¶wiêcimiu! Jak to zabrzmia³o - opowiada³.

Wspomina³ tych, którzy, jak powiedzia³, "stworzyli Bartoszewskiego": ksiê¿y, towarzyszy z wiêziennych cel, Zofiê Kossak, ¶rodowisko "Tygodnika Powszechnego", Jerzego Turowicza, pisarzy z PEN Clubu - Wiktora Woroszylskiego i Artura Miêdzyrzeckiego. Szczególnie ciep³o mówi³ o papie¿u Janie Pawle II, który w depeszy dziêkowa³ mu za dorobek naukowy oraz "wszystko to, co zrobi³ dla zbli¿enia miêdzy narodami". - Z Janem Paw³em II jeste¶my lud¼mi tej samej generacji, uczyli¶my siê z tych samych podrêczników. Gdy podczas mojej ostatniej wizyty w Watykanie powiedzia³ mi, ¿e ukoñczy³ gimnazjum powszechne w Wadowicach, ja pochwali³em siê, ¿e koñczy³em katolickie w Warszawie. "Widzi pan, ja musia³em nadrabiaæ", za¿artowa³ - wspomina³ by³y szef MSZ.

Chadecki klub w Parlamencie Europejskim nada³ Bartoszewskiemu - jako pierwszemu obywatelowi spoza UE - Medal Roberta Schumana, jednego z ojców zjednoczonej Europy.

Wspó³pracownicy wrêczyli równie¿ Bartoszewskiemu ksiêgê pami±tkow±, w której swoje teksty umie¶ci³o oko³o 70 wybitnych naukowców, polityków i duchownych.

Pawe³ Wroñski