© W³adys³aw Bartoszewski
Warszawa 2006-2018
All rights reserved

Administracja serwisu:
Stowarzyszenie Pracowników, Wspó³pracowników i Przyjació³ Rozg³o¶ni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorañskiego

Stowarzyszenie RWE im. Jana Nowaka-Jeziorañskiego / www.wolnaeuropa.pl



Materia³y - zdjêcia, teksty, multimedia, elementy grafiki, zawarte na niniejszej stronie i jej podstronach chronione s± prawem autorskim (na mocy: Dz. U. 1994 nr 24 poz. 83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych).


Blog > Komentarze do wpisu
Odwaga europejskiego zjednoczenia (II)

"Gazeta Wyborcza" (Warszawa)

Nr 173 / 26. 07. 2000 r.

Wyst±pienie ministra W³adys³awa Bartoszewskiego w Centre For European Policy Studies w Brukseli 25 lipca 2000 [CI¡G DALSZY]

O now± to¿samo¶æ europejsk±

G³êbokie zmiany w konstrukcji europejskiej postulowane przez Fischera czy Chiraca musz± dokonywaæ siê w sposób ewolucyjny. Tak zreszt± proces jednoczenia kontynentu wyobra¿ali sobie ojcowie-za³o¿yciele Wspólnot. Pos³uguj±c siê terminem ukutym przez Timothy Gartona Asha na okre¶lenie procesu przemian w Europie ¦rodkowej i Wschodniej, Europa potrzebuje "refolucji", czyli rewolucji poprzez reformy. Do¶wiadczenie (...) uczy, i¿ jednym z najtrudniejszych wyzwañ stoj±cych przed reformatorami jest umiejêtne przekonanie obywateli do konieczno¶ci procesu przemian. Politycy musz± zatem znale¼æ z³oty ¶rodek miêdzy poczuciem historycznej odpowiedzialno¶ci a logik± dzia³ania dora¼nego, której horyzont czasowy wyznaczaj± najbli¿sze wybory parlamentarne.

Deklaracja Roberta Schumana odczytana piêædziesi±t lat po jej publikacji dowodzi s³uszno¶ci za³o¿eñ przyjêtych przez ojców zjednoczonej Europy, którzy powo³uj±c do ¿ycia Wspólnoty, starali siê zachowaæ równowagê miêdzy instytucjami tych¿e Wspólnot a organami w³adzy pañstw narodowych. U progu nowego tysi±clecia pañstwo narodowe w Europie jest wci±¿ trwa³ym elementem rzeczywisto¶ci politycznej - mimo nasilenia siê takich zjawisk jak globalizacja, które ograniczaj± autonomiê jego dzia³ania. Czy zatem mo¿liwe jest po³±czenie - jak proponuje Fischer - tych pañstw narodowych w rzeczywist± europejsk± federacjê? Odpowied¼ brzmi: tak, o ile bêd± tego chcieli sami Europejczycy. Stwierdzenie to zilustrowaæ mo¿na odniesieniem do historii powstania... pañstw narodowych na kontynencie! Nie by³o to bowiem li tylko wynikiem "woli w³adzy" takich przywódców jak Bismarck czy Garibaldi, ale tak¿e odzwierciedleniem stanu ¶wiadomo¶ci cz³onków narodów europejskich, ich poczucia przynale¿no¶ci do pewnej wspólnoty. Do czego prowadziæ mo¿e podniesienie zasady przynale¿no¶ci narodowej do rangi politycznego imperatywu, wiemy dzi¶ doskonale - wiedzieli o tym tak¿e ojcowie zjednoczonej Europy. Dlatego te¿, aby doprowadziæ do koñca ich dzie³o, musimy nie tylko dokoñczyæ proces zjednoczenia kontynentu, ale d±¿yæ do wzmocnienia europejskiej to¿samo¶ci obywateli, do wytworzenia nowego poczucia przynale¿no¶ci.

Nowe pokolenie europejskich liderów pozbawione jest historycznego do¶wiadczenia Schumana i Adenauera, którzy ¶wiadomi byli zagro¿eñ, jakie mog³oby nie¶æ ze sob± zaniechanie procesów integracyjnych w Europie; trawestuj±c s³owa Helmuta Kohla, mo¿na by to nazwaæ "³ask± pó¼nego urodzenia". Wyzwanie rozszerzenia sk³oni ich byæ mo¿e do powrotu do ¼róde³ integracji, nawet je¶li zagro¿enia, jakie mog³oby dzi¶ przynie¶æ jego zaniechanie, s± zupe³nie inne ni¿ w latach 50. Zagro¿enia te symbolizuj± konflikty lokalne i "zapomniane wojny" oraz coraz wyra¼niejsza obecno¶æ w ¿yciu politycznym zasady etnicznej.

Skutki poszerzenia UE powinni¶my postrzegaæ w kontek¶cie pytania o stan naszej jedno¶ci politycznej. Szczególn± wagê ma kwestia europejskiej solidarno¶ci, poniewa¿ poszerzenie staje siê wielkim testem europejskiej koncepcji integracji. Jak dalece Europa widzi siebie jako solidarn± wspólnotê i czy zdo³a siê w tej sprawie porozumieæ na nowo? Nie ulega w±tpliwo¶ci, ¿e nowi cz³onkowie Unii d³ugo jeszcze bêd± doganiaæ peleton obecnych cz³onków pod wzglêdem poziomu zamo¿no¶ci. Logika wspólnoty interesów za³amie siê, je¿eli dyskusja o kosztach integracji nowych cz³onków zostanie zredukowana do interesów poszczególnych stron. (...) Dlatego Europa potrzebuje nowego, intensywnego poczucia solidarno¶ci, ¿eby jej jedno¶æ nie rozbi³a siê o zbyt wielkie obci±¿enia tych, którzy daj±, lub o frustracje tych, którzy otrzymuj±. (...) Nie ma innej drogi budowania trwa³ego pokoju ni¿ redukowanie zapó¼nieñ rozwojowych i redukowanie przestrzeni ubóstwa. (...)

Si³a warto¶ci zamiast warto¶ci si³y

Europa staæ siê mo¿e "eksporterem stabilno¶ci", promuj±c model demokratycznego pañstwa prawa, poszanowanie podstawowych praw i wolno¶ci oraz ideê gospodarki rynkowej opartej na prawie w³asno¶ci i dialogu partnerów spo³ecznych. Rozszerzenie UE o kraje Europy ¦rodkowej i Wschodniej, które przystêpuj±c do negocjacji akcesyjnych, zadeklarowa³y pe³n± akceptacjê tego systemu warto¶ci, pozwoli na wdro¿enie go w geograficznych granicach kontynentu.

Realizacja przez UE funkcji czynnika stabilizuj±cego w Europie i na ¶wiecie wymaga oczywi¶cie wzmocnienia obronnego wymiaru integracji europejskiej. UE wci±¿ jeszcze nie pozby³a siê etykietki "gospodarczego olbrzyma i politycznego kar³a". S³abo¶æ Europejczyków ukaza³a w ca³ej rozci±g³o¶ci wojna w Zatoce Perskiej i konflikty w krajach b. Jugos³awii. Kierunki dzia³ania wynikaj±ce z zapisów traktatu z Amsterdamu (perspektywa integracji UZE z UE, w³±czenie do traktatu tzw. zadañ petersburskich) i rozwiniête w konkluzjach Rady Europejskiej w Kolonii w czerwcu 1999 r. i Helsinkach w grudniu 1999 r. wydaj± siê ambitne, lecz realistyczne. Kraje cz³onkowskie uzna³y bowiem wiod±c± rolê Rady Bezpieczeñstwa ONZ oraz Sojuszu Pó³nocnoatlantyckiego w ¶wiatowej i europejskiej polityce bezpieczeñstwa i jednocze¶nie potwierdzi³y swoje d±¿enie do autonomii dzia³ania w sferze militarnej z ewentualnym wykorzystaniem ¶rodków i infrastruktury NATO. Powodzenie tego projektu wzmocni³oby pozycjê Unii na arenie miêdzynarodowej i wype³ni³o tre¶ci± koncepcjê Wspólnej Polityki i Bezpieczeñstwa i Obrony. Mo¿e ona mieæ tak¿e znaczenie dla polityki wewnêtrznej, poniewa¿ uwiarygodni UE w oczach jej obywateli. Dzia³a tu ten sam mechanizm psychologiczny jak w przypadku si³owych atrybutów pañstwa narodowego: silne pañstwo musi posiadaæ sprawne si³y zbrojne.

Wizja i rzeczywisto¶æ

Integracja zmienia³a przez ostatnie czterdzie¶ci lat oblicze Europy. Nadszed³ czas, by zmieni³a tak¿e siebie sam±. Zesz³oroczny kryzys wokó³ rezygnacji Komisji Europejskiej ods³oni³ s³abo¶æ wewnêtrzn± UE. ¦wiadomo¶æ tego kryzysu, któremu towarzyszy wyzwanie poszerzenia, jest okazj± do stworzenia Unii na miarê nowego wieku. Skorzystajmy w tym dziele z rady s³ynnego francuskiego pisarza Alberta Camusa, który powiedzia³, ¿e "Europa ¿yje dziêki swoim przeciwno¶ciom, rozkwita dziêki swoim ró¿nicom (...) i stworzy³a cywilizacjê, od której zale¿y ¶wiat, nawet je¶li j± odrzuci". Dlatego, jak mówi³, nie wierzy w Europê zjednoczon± pod prêgierzem jednej ideologii czy technokracji, które nie bra³yby pod uwagê tych ró¿nic. Trochê technokratyzmu nie zaszkodzi - ju¿ Max Weber udowodni³, ¿e biurokracja jest konieczna dla istnienia pañstwa. Tak samo jest w przypadku UE. Problemem podstawowym jest jednak kwestia strategii, a w mniejszym stopniu ¶rodków.

Wizja, by nie sta³a siê utopi±, musi przewidywaæ mo¿liwo¶æ urzeczywistnienia przyjêtych w niej za³o¿eñ. Nie istnieje metoda doskona³a - wie o tym bardzo dobrze Joschka Fischer jako przedstawiciel niemieckiego pokolenia '68, które dorasta³o w dobie "krytyki o¶wiecenia" dokonywanej przez takich my¶licieli jak Theodor Adorno i Max Horkheimer. Ale to w³a¶nie niedoskona³o¶æ - a w³a¶ciwie "niedokoñczono¶æ" projektu europejskiego - jest ¼ród³em dynamizmu procesów zjednoczeniowych w Europie, który mimo up³ywu piêædziesiêciu lat wci±¿ istnieje i pozwala z ufno¶ci± patrzeæ w przysz³o¶æ.

Skróty pochodz± od redakcji „GW”

czwartek, 16 listopada 2006, wbartoszewski

Polecane wpisy